Witajcie w świecie przesympatycznego Blipka!
W ostatnim czasie mam wielkie szczęście do interaktywnych książeczek! Oczywiście słowo interaktywny oznacza, że książeczka wymaga od dziecka czynnego udziału w czytaniu. Dziecko ma poczucie sprawstwa, nie jest tylko biernym odbiorcą treści. Po zapoznaniu się z fenomenalnymi książeczkami Hervè Tulleta – „Naciśnij mnie” i „Och! Książka pełna dźwięków” – które mój synek pokochał całym sercem, przyszła kolej na „Kliknij mnie” Saliny Yoon. Podobieństwo do książeczek francuskiego autora jest wręcz namacalne – prosta grafika, kropki i krótkie polecenia, które dziecko ma wykonywać.
Już na pierwszej stronie zaprzyjaźniamy się z kropką, która nazywa się Blipek. Blipek ma przed sobą trudne zadanie. Musi dostać się do rzędu cyferek i w ten sposób zwyciężyć w grze komputerowej, aby odebrać nagrodę, a dziecko ma mu w tym pomóc. W jaki sposób? Chyba już się domyślacie! Oczywiście poprzez dmuchanie, trząchanie obracanie i dotykanie naszego „tabletu”. Jak się skończy przygoda Blipka? Nie zdradzę nic więcej, aby nikomu nie zepsuć frajdy z czytania! Warto dodać, że Salina Yoon wykreowała w książeczce klimat prawdziwej gry komputerowej – mamy bohatera Blipka, mamy cyferki i grafikę stylizowaną na grę. Ta książka bez problemu zastąpi tablet, telewizor czy telefon!
Powiem tak – gdybym nie była po lekturze kilku książeczek Tulleta (oprócz wspomnianych wyżej pozycji, posiadamy całą serię o Turlututtu oraz „Zabawę w oczka”) – uznałabym „Kliknij mnie” za coś niesamowicie nowatorskiego i inspirującego. Bawiąc się z synkiem, miałam wrażenie, że „to już było”, „to już gdzieś widziałam”, „coś podobnego już robiłam”. To jest oczywiście tylko moje zdanie, a sam fakt, że książka została zainspirowana innymi, podobnymi niekoniecznie musi być wadą. Zresztą nie do mnie należy ocena książki, a do mojego dziecka, którego werdykt jest jednoznaczny: „Mamo, to jeśt śupel”. Jak jeśt śupel, to bawimy się nią każdego dnia. Książeczka towarzyszy nam po wstaniu, na nocniczku, gdy dopada smutek i gdy robi się nudno, czyli właściwie cały czas.
Myślę, że fenomen tego typu książeczek tkwi w trzech rzeczach. Pierwszą jest aktywność dziecka, którą wymusza treść. Drugą – prostota, czyli jasne komunikaty i przejrzyste ilustracje, a w przypadku dzieci zawsze mniej znaczy więcej. Ostatnim elementem, na który chcę zwrócić uwagę, jest budowa interakcji na poziomie dziecko – rodzic – książka. Zabawa z lekturą wzmacnia więzi, buduje między nami nić porozumienia i zamienia spędzony razem czas w fantastyczne wspomnienia!
Uważam, że książeczka „Kliknij mnie” najbardziej przypasuje dzieciom w przedziale wiekowym 1- 3. Mój niespełna roczny synek był bardzo zainteresowany wielką czerwoną kropką i z ogromnym zapałem naśladował ruchy swojego dwuipółletniego brata.
To już kolejna pozycja od wydawnictwa Babaryba, w której zakochały się moje dzieci. Książki tego wydawnictwa są naprawdę inne niż wszystkie – wymagają aktywności, są proste i być może nie zawierają dużo tekstu, ale sprawiają naprawdę dużo frajdy całej rodzinie. Polecam!
Salina Yoon, „Kliknij mnie”, Babaryba, Warszawa, 2015.
Anna Stasiuk