Po prostu „OCH!”!
Książki dla dzieci zajmują ogromną część mojej domowej biblioteczki. Jestem mamą, nauczycielką i wielką fanką słowa pisanego. Z tego też powodu staram się „zarażać” dzieci – zarówno szkolne jak i moje własne – miłością do literatury. Staram się wybierać takie pozycje, które bawią i uczą.
Taką książeczką jest bez wątpienia „Och! Książka pełna dźwięków”. Bohaterami tej przemiłej lektury są kropeczki doskonale znane z „Naciśnij mnie” tego samego autora. Zabawę rozpoczynamy z niebieskim „Ochem”, do którego po jakimś czasie dołącza czerwony „Ach”. Jeśli myślicie, że dwie kropki są nudne, to bardzo się mylicie! „Ach” i „Och” nie tylko rozmawiają, ale kłócą się, godzą, śmieją, płaczą, a nawet udają roboty. Zabawa rozkręca się jeszcze bardziej, gdy dołącza do nich żółty „Łał”! Kropeczki razem skaczą na trampolinie, śpiewają, robią wygibasy i wymyślają nowe, przeróżne dźwięki! Zresztą, sięgnijcie po książkę i przekonajcie się sami!
Niech was nie zmyli nazwa interaktywna! Książka nie jest zasilana na baterie ani na akumulator, ale na… dziecięcą wyobraźnię. Bo tak naprawdę ona odgrywa tu kluczową rolę i pozwala na wyśmienitą zabawę! Jednak nie tylko o zabawę tutaj chodzi, ale również o rozwój dziecka i to właściwie na każdym poziomie.
Po pierwsze - język. To język jest głównym narzędziem porozumiewania się z innymi. Dzięki książeczce najmłodsi mogą ćwiczyć i powtarzać najprostsze zwroty dźwiękonaśladowcze, mogą sami je tworzyć, ale też poszerzać zasób biernego słownictwa. Po drugie – co jest niezwykle ważne podczas rozwoju młodego człowieka – modulowanie głosu oraz nauka wyrażania emocji. Dorosłym może wydawać się to dość łatwe, jednak dzieci muszą się przy tej książeczce troszkę „namęczyć”. Raz muszą szeptać, innym razem głośno krzyczeć; raz próbować mówić płaczliwie, innym razem postarać się oddać ptasi śpiew. To dla małych strun głosowych naprawdę duże wyzwanie, a także wspaniała lekcja aktorstwa. Brzmi świetnie? Trzecią zaletą jest niewątpliwie rozwój tzw. motoryki małej. Dzięki tej książce dzieci ćwiczą ręce i uczą się precyzji, a to również, wbrew pozorom, nie jest najłatwiejszym zadaniem. Oprócz tego książeczka uczy kolorów, rozwija wyobraźnię i wzmacnia więzi rodzinne, gdyż wspólne czytanie jej to fantastyczne chwile spędzone razem. Całość dopełniają krótkie i jasne polecenia, które będzie w stanie zrozumieć każdy maluch.
Mój dwuipółlatek, jeśli chodzi o literaturę, jest naprawdę wybredny. Ma swoje ulubione książeczki, które każe sobie czytać w nieskończoność i takie, do których sięga od wielkiego dzwonu. Kiedy wziął do rąk „Naciśnij mnie” najpierw szybko ją odłożył, ale gdy zobaczył, że zaczynam ją czytać, naśladować różne dźwięki i się śmiać, szybko do mnie dołączył. Na początku pokazywał niebieskie, czerwone i żółte kropki; powtarzał wszystkie wyrazy dźwiękonaśladowcze, a na końcu… oboje skakaliśmy po łóżku krzycząc „Och!”, „Ach!”, „Łał!”.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak wspaniale się bawiłam, naprawdę. Jeśli i ty chcesz pójść śladami zadowolonych dzieci i rodziców… po prostu zapoznaj się z tą książką. Koniecznie!
Hervè Tullet, „Och! Książka pełna dźwięków”, wydawnictwo Babaryba, Warszawa, 2017
Anna Stasiuk