Kim chciałbyś zostać, jak dorośniesz? Chyba każdy kiedyś stanął w obliczu tego pytania.
Dzieci z reguły mają jasno sprecyzowane oczekiwania co do kształtu swojej przyszłości. A że nie ma rzeczy niemożliwych, wychowujemy samych superbohaterów, policjantów, księżniczki, strażaków i... piłkarzy.
Staś też chce zostać piłkarzem. Tak jak cała jego klasa. W byciu piłkarzem najfajniejsze jest to, że jest się sławnym. To marzenie ma jednak swój ciąg dalszy. Staś bowiem zabiera nas w podróż od swojego podwórka aż na stadion w trakcie jednego z meczy reprezentacji Polski.
Staś to niezwykle wdzięczny narrator, taki dziesięciolatek z krwi i kości. Niektóre rzeczy zbywa machnięciem ręki, na innych skupia całą swoją uwagę. Myślę, że z łatwością można go polubić i zaufać mu, gdy od kuchni pokazuje ten jeden z najbardziej medialnych zawodów świata. Staś to taki kolega z podwórka, ze szkolnej ławki, z którym chce się dzielić tę piłkarską przygodę. Tym bardziej, że Staś przemyca w swojej opowieści sporą garść informacji i ciekawostek prosto ze świata sportu. Podobało mi się niesamowicie to, że Staś nie skupia się jedynie na tym, co tu i teraz – nie poświęca całej książki obecnym idolom – Robertowi Lewandowskiemu czy Kubie Błaszczykowskiemu. Staś sięga także do historii polskiej piłki nożnej wspominając między innymi o Kazimierzu Górskim czy o Kazimierzu Deynie.
Staś Łazarewicz prowadzi z czytelnikiem bardzo bezpośrednią rozmowę. Otwarcie mówi o tym, co lubi, a czego nie. Przyznaje się do niewiedzy, dzieli się swoimi wątpliwościami i problemami, które jak można się domyślić, dla dziesięciolatka urastają do rangi prawdziwych dramatów (jak np. strzelenie samobója)
„Staś na tropie. Jak prawie zostałem piłkarzem” to książka gatunkowo podobna do recenzowanych przeze mnie jakiś czas temu „Kalinka na fali. Życie to przygoda” czy serii z podróżniczką Nelą. Cieszy mnie, że takie książki są popularne, że zyskują młodych odbiorców. To dobry sposób na to, żeby bawiąc się lekturą, nauczyć się też czegoś nowego (jak tu – kilku pojęć z teorii gry czy krótkich biografii piłkarskich sław).
Muszę przyznać, że moją uwagę od razu zwróciło wydanie tej książeczki. Jest po prostu genialne. Niezwykle kolorowe, ale utrzymane (o ile to możliwe) w barwach piłkarskich. Bogato zdobione rysunkami i zdjęciami – zarówno tymi z albumu naszego głównego bohatera i narratora w jednej osobie, jak i tymi przedstawiającymi sylwetki najbardziej znanych profesjonalnych piłkarzy. Całości dopełnia dobrej jakości papier, duża czcionka i schludność tego wydania. Zarówno dla młodszego, jak i starszego czytelnika to prawdziwa uczta dla oka!
To książka, która z pewnością spodoba się młodszym czytelnikom. Zwłaszcza tym, zakochanym w piłce nożnej. „Staś na tropie. Jak prawie zostałem piłkarzem” to pierwsza część serii. Także już szykujcie się na kolejne...
Staś Łazarewicz, Ewa Winnicka „Staś na tropie. Jak prawie zostałem piłkarzem” Wydawnictwo Burda Media Polska, Warszawa 2020
AP