Aby nie pogarszał się stan zdrowia jednego z małych Włochów, w części pewnego toskańskiego miasteczka nie można sadzić bobu.
O miasteczku Sesto Fiorentino zrobiło się głośno, po tym jak jego burmistrz wydał rozporządzenie nakazujące zlikwidowanie upraw bobu w promieniu 300 metrów od domu dziecka, które jest uczulone na tę roślinę. Alergia owego chłopca jest bowiem tak silna, że groźne są dla niego nawet pyłki bobu. W trosce o zdrowie i życie nadwrażliwego na rośliny strączkowe dziecka, władze toskańskiego miasteczka, na prośbę matki małego alergika, postanowiły zabronić uprawy bobu w pobliżu miejsca zamieszkania cierpiącego na fawizm malca. Przedstawiona przez matkę dziecka dokumentacja medyczna początkowo nie przekonała jednak urzędników do tego, aby ingerować w lokalną uprawę bobu. Dopiero nasilenie się objawów alergii u chłopca, skłoniło burmistrza do działań mających na celu ochronę zdrowia jednego z małych obywateli Sesto Fiorentiny.
Iwona Trojan