Skutkiem zabawy kilkuletniej dziewczynki z Ameryki na trawie było przylgnięcie do niej kilkuset małych kleszczy.
Niewiarygodna ilość larw roznoszących groźne choroby insektów rozgościła się w ciele kilkuletniej córeczki Beki Setzer z Ohio. Dziewczynka bawiła się beztrosko przed domem przy spryskiwaczu wody, tarzając się po trawie. Pech chciał, że w tym akurat miejscu znajdowało się skupisko larw kleszczy, które w hurtowych ilościach obskoczyły dziecko. Gdy dziewczynka wróciła do domu, jej mama zauważyła mnóstwo ciemnych punkcików na ciele swojej pociechy. Była przekonana, że to wysypka lub nasionka jakiejś rośliny. Kiedy jednak kobieta bliżej przyjrzała się ciału córeczki, zobaczyła, że pokryte jest ono ogromną ilością malutkich kleszczy w stadium tzw. nimfy. Zaniepokojona Beka Setzer spędziła prawie dwie godziny na wyciąganiu ich z ciała swojego dziecka. Następnie kobieta umyła dokładnie kilkulatkę, a potem zajęła się czyszczeniem jej odzieży, pościeli i zabawek. Lekarz, który zbadał dziewczynkę, zalecił jej terapię antybiotykową i antyhistaminową, aby zminimalizować ryzyko nabycia niebezpiecznych chorób, którymi można się zarazić od kleszczy. Beka Setzer opublikowała na popularnym portalu społecznościowym przestrogę dla rodziców, odnośnie larw tych pasożytów. Powszechnie bowiem przestrzega się przed dorosłymi okazami tych insektów, zapominając, że larwy kleszczy również mogą zagrażać zdrowiu i życiu tych, którzy mają z nimi bliski kontakt.
Iwona Trojan