Pewna udzielająca się regularnie w Internecie influencerka podzieliła się opowieścią, co zapakował jej mąż w reklamówce jako przydatne rzeczy na pobyt w szpitalu.
Doświadczenie Liv Nightingale pokazuje, że bardzo dobrym pomysłem jest, gdy torbę do porodu przygotowuje osobiście spodziewająca się dziecka kobieta, a nie jej mąż. W przeciwnym razie, można mieć koło siebie przez to niezbyt przydatne rzeczy. Influencerka rozpakowała przed kamerą przedmioty, które jej ukochany przywiózł do szpitala. Kobieta nie zdążyła przygotować torby na poród. Do szpitala trafiła bowiem niespodziewanie. Ku jej zdziwieniu, w reklamówce, którą spakował dla niej mąż, zamiast jakże przydatnego ręcznika, koszuli porodowej czy innych niezbędnych rzeczy, znalazła np. suszarko-lokówkę, żel pod prysznic, termiczny ochraniacz na głowę, żel do układania fryzury.
Iwona Trojan