Największy hit wśród bożonarodzeniowych prezentów!
Zabawek dla małych dzieci (myślę o tych do 3 lat) jest na rynku cała masa, jednak niewiele z nich można uznać za wartościowe. Większość z nich producenci reklamują jako „edukacyjne” (to słowo w stosunku do zabawek jest mocno nadużywane) oraz „interaktywne” mimo że dana rzecz jedynie wydaje piskliwe dźwięki połączone z emitowaniem jaskrawych światełek. Wybierając zabawki dla swoich pociech, warto kierować się zasadą minimalizmu – im mniej agresywnych, mieniących się i jaskrawych elementów tym lepiej dla zdrowia psychicznego i fizycznego dziecka (oraz całej naszej rodziny). Warto pamiętać, że zabawki kupujemy po to, aby nasza pociecha rozwijała się; była pobudzana do aktywności. Naprawdę wartościowa jest ta, która otwiera przed dzieckiem wiele możliwości i nie ląduje w kącie po kilku minutach.
O Szczeniaczku Uczniaczku słyszałam kilkakrotnie, jednak – szczerze powiedziawszy – jakoś nigdy specjalnie nie myślałam o jej zakupie dla swojego rocznego synka. Mały dostał ją pod choinkę od swojej cioci i właściwie pokochał ją od samego początku. Nie spodziewałam się tego, ponieważ Pawełek miał wcześniej kilka maskotek, ale w ogóle się nimi nie interesował.
Szczeniaczek Uczniaczek, według tego co podaje producent, przeznaczony jest dla dzieci w wieku od 6 do 36 miesięcy. Posiada on trzy poziomy nauki. Poziom pierwszy – „Odkrywanie” – przeznaczony jest dla najmłodszych. Dźwięki wydawane przez pieska rozbudzają ciekawość małego bobasa. Poziom drugi – „Zachęcanie” – aktywuje maluchy po 12 miesiącu życia do wykonywania prostych poleceń wydawanych przez szczeniaczka. Na tym etapie znajdziemy pierwsze słowa i proste piosenki. Ostatnim poziomem, dla najstarszych bobasów, które ukończyły 18 miesiąc życia jest poziom „Naśladowanie” . Rozwija wyobraźnię i wspomaga umiejętności z zakresu komunikacji.
Mój synek uwielbia piosenki śpiewane przez pieska. Z ogromną radością naciska łapki zwierzęcia, a największą frajdę sprawia mu oczywiście dotykanie serduszka, które świeci się. Jest jeszcze za mały, aby zrozumieć polecenia, ale staram się go uczyć, którego elementu powinien dotknąć. Warto dodać, że Szczeniaczek Uczniaczek jest dla mojego synka sygnałem przywołującym. Kiedy rozrabia w drugim pokoju i chcę odciągnąć go od wyrzucania wszystkich rzeczy z komody lub od wspinania się na łóżko, włączam Szczeniaczka i mój maluch, jak na zawołanie, pojawia się obok mnie.
Warto dodać, że zabawka jest przemiła w dotyku, posiada stonowane barwy, a piosenki są naprawdę miłe dla ucha. Mój synek posiadał kilka zabawek, których po prostu nie dało się słuchać – tak bardzo kaleczyły ucho. Musiałam się ich pozbyć. W przypadku szczeniaczka jest zupełnie inaczej. Uwielbiam patrzeć jak mój skarb z zainteresowaniem bawi się nową maskotką; jak swoim małym paluszkiem próbuje naciskać serduszko, łapki i uszka miłego pieska. Z kolei ja, jako mama, cieszę się, że mam kilka minut dla siebie i nie muszę pić zimnej kawy.
Anna Stasiuk
