Na obrzeżach Nysy (województwo opolskie) młodzi rodzice mieszkali przez kilka miesięcy z dwiema córeczkami w samochodzie.
Trudna sytuacja materialna zmusiła 20-letnią matkę i 25-letniego ojca dwójki dzieci do pomieszkiwania przez dłuższy czas w samochodzie, który parkowany był na terenie Nysy. Rodzice dziewczynek, z których jedna ma 2 latka, a druga 13 miesięcy, wrócili jakiś czas temu z Niemiec, ale mając problemy lokalowe, zdecydowali o uczynieniu domem swojego samochodu. Ktoś z obserwujących ich osób zgłosił policji: podejrzaną jego zdaniem sytuację, czyli dziwnie zachowujących się pasażerów i bałagan w pojeździe. Wysłani funkcjonariusze odkryli, że czteroosobowa rodzina od dawna traktuje samochód jako swoje M4, co nie wpłynęło najlepiej na stan zdrowia dzieci. Ponadroczna dziewczynka trafiła do szpitala z podejrzeniem niedożywienia i zaniedbania, starsza zaś do rodziny zastępczej. Najprawdopodobniej potomstwem zaopiekuje się właśnie ona. Nasuwa się jednak pytanie: czy państwo powinno odbierać dzieci biologicznym rodzicom tylko i wyłącznie z powodu ich problemów materialnych? I czy taka decyzja rzeczywiście jest dla nieletnich najlepsza? Brak promili wyskokowych trunków w organizmach biologicznych opiekunów dziewczynek oraz brak oznak przemocy fizycznej wobec dzieci, świadczy bowiem o tym, że dobro potomstwa było dla koczującej w Nysie pary bardzo ważne.
Iwona Trojan