Rodziców pewnego noworodka z województwa dolnośląskiego oburzył fakt, że w książeczce zdrowia ich córeczki znalazła się informacja o tym, że dziecko urodziło się dzięki metodzie in vitro.
Aby cieszyć się macierzyństwem i ojcostwem, rodzice urodzonej niedawno na Dolnym Śląsku dziewczynki skorzystali z metody in vitro. Leczenie niepłodności zajęło im dwa lata. Korzystali przy tym z programu finansowanego przez państwo. Pragnącej mieć potomstwo kobiecie, udało się w końcu zajść w ciążę i urodzić zdrową dziewczynkę. Po jakimś czasie od wypisu matki i noworodka do domu, ojciec dziecka zauważył, że w książeczce zdrowia dziewczynki została zawarta informacja o tym, że noworodek został poczęty dzięki metodzie in vitro. Rodzice poczuli się oburzeni tym wpisem. Uważają to za swoistą stygmatyzację ich dziecka. Szpitale nie mają bowiem obowiązku umieszczać takiej informacji w książeczce zdrowia. Zapytana o cel notatki placówka medyczna z Dolnego Śląska stwierdziła, że taki wpis pojawił się: „dla dobra dziecka”. Ma on pomóc w przyszłości lekarzom sprawować opiekę medyczną nad dziewczynką. Ojca kilkutygodniowego malucha nie przekonała jednak taka argumentacja. Zgłosił sprawę do Rzecznika Praw Pacjenta. Biorąc pod uwagę niezadowolenie rodziców i uwagi od Rzecznika Praw Pacjenta, szpital zobowiązał się do wymiany książeczki zdrowia urodzonej w styczniu dziewczynki. W nowym dokumencie informacja o poczęciu metodą in vitro zostanie pominięta.
Iwona Trojan