Dzieci z reguły pragną mieć w domu psa, kota, chomika, rybki, a co kiedy w pokoju pojawi się słoń i to ogromny słoń?
Dominik jest porcelanowym słoniem, zagubionym gdzieś w strychowych szpargałach do czasu, gdy zabiera go stamtąd Pinio, chłopiec niewielkiego wzrostu, ale z ogromnym sercem. To spotkanie będzie miało wiele przyjemnych następstw i będzie początkiem wielu ciekawych przygód. No bo przecież niecodziennie zdarza się ewakuacja śnieżnobiałego słonia przez kuchenne okno w wykonaniu oddziału straży pożarnej, czy letnia wycieczka z ogromnym przyjacielem i kanapą na jego grzbiecie. Na co słoniowi lusterko, czego można nauczyć się od mrówki, czy witaminy naprawdę działają i czym różni się słoń indyjski od afrykańskiego? Tego wszystkiego dowiemy się z książki Ludwika Jerzego Kerna
Opowieść o słoniu Dominiku jest ciepła, delikatna, przypomina o tym, jaką wartość ma przyjaźń, ale dla współczesnych dzieci, które potrzebują częstych zwrotów akcji, może okazać się zbyt grzeczna i znudzić młodego czytelnika, a szkoda bo to naprawdę sympatyczna historia. Jeśli Wasze dzieciaki z chęcią sięgają po klasykę to warto spróbować. W przeciwnym razie lepiej zacząć od Brzechwy i Tuwima. Książka „Proszę słonia” została przepięknie wydana: twarda oprawa, dość grube strony zachęcają do czytania. Ilustracje Zbigniewa Rychlickiego mają swój klimat i szkoda, że jest ich tak mało, ale przyjemnie było wrócić do tak dobrze znanej z dzieciństwa „kreski”. Niezmiennie aktualne wartości, negatywni i pozytywni bohaterowie oraz malutki, biały, porcelanowy słonik, który zostanie celebrytą. Zapraszam do lektury!
Ludwik Jerzy Kern, "Proszę słonia", Warszawa, Grupa Wydawnicza Foksal sp. z o.o., Wydawnictwo Wilga, 2017
Anna Wasyliszyn