Nieroztropni porywacze 12-letniej Rosjanki nie pomyśleli o skonfiskowaniu dziewczynce telefonu. Dzięki zapominalstwu przestępców mogła ona wykonać telefon do mamy.
17 stycznia 2017 roku okazał się dla 12-letniej Anastazji Djakowej z rosyjskiego Orenburga dniem pełnym niepewności, cierpienia i strachu. Około godziny 15.00 dziewczynka została bowiem porwana spod bloku, w którym mieszkała przez nieznanych jej mężczyzn. Porywacze zaciągnęli Rosjankę do samochodu, wywieźli za miasto i pobili. W lesie za Orenburgiem rozegrały się sceny, o których Anastazja chciałaby jak najszybciej zapomnieć. Agresywni mężczyźni nie tylko straszyli i grozili dziewczynce, ale również zadali jej wiele ciosów. Potem wsadzili ofiarę porwania do bagażnika samochodu. Zamknięta na małej przestrzeni dziewczynka przypomniała sobie wtedy, że napastnicy nie odebrali jej telefonu komórkowego. Zadzwoniła więc z niego do mamy. Rodzicielka Anastazji zaalarmowała policję. Niedługo potem rozpoczęły się poszukiwania 12-latki. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu policji, udało się odnaleźć porzucony samochód porywaczy z przetrzymywaną dziewczynką w środku. Okazało się, że przestępcy porzucili pojazd przy jednym z wysypisk śmieci. Posiniaczona i przestraszona Anastazja wyznała mundurowym, że porywacze wąchali w jej obecności: „jakiś biały proszek”. Najprawdopodobniej to właśnie narkotyki przyczyniły się do porwania i pobicia dziewczynki. Dokładny przebieg zdarzeń i motywy postępowania porywaczy będzie ustalać w najbliższym czasie policja. Stróżom prawa udało się bowiem zatrzymać sprawców porwania Anastazji. Grozi im za to do 13 lat więzienia.
Iwona Trojan