Solista słynnego rosyjskiego Chóru Aleksandrowa nie wsiadł na pokład samolotu z 84 pasażerami i 8 członkami załogi, który rozbił się 25 grudnia 2016 roku w okolicach Soczi, ponieważ urodziła mu się córka.
Z powodu narodzin potomka płci żeńskiej, Wadim Ananiew, solista założonego w 1928 roku rosyjskiego męskiego chóru Armii Rosyjskiej, otrzymał wolne, aby pomóc żonie w opiece nad noworodkiem. Fakt ten uchronił go przed wzięciem udziału w katastrofie tupolewa TU-154, który w Boże Narodzenie 2016 wpadł do Morza Czarnego. Rosjanin nie znajdował się bowiem na pokładzie feralnego samolotu i tym samym ominęła go powietrzno-morska tragedia. Miał ogromnie dużo szczęścia, gdyż nikt nie przeżył niedoszłego lotu do Syrii. Znany na całym świecie chór, chluba Rosji, miał wystąpić przed rosyjskimi żołnierzami i umilić im trudną i niebezpieczną służbę poza granicami kraju. Wadim Ananiew jest poruszony, zaszokowany i bardzo zasmucony wypadkiem oraz śmiercią swoich kolegów. Jego emocje są tym większe, że gdyby nie przyjście na świat córeczki, on sam byłby przecież jednym z pasażerów pechowej maszyny. W dojściu do siebie pomoże mu jednak na pewno obecność najbliższych.
Iwona Trojan