Według autorki to antyporadnik. Jak dla mnie to najlepsza książka, jaką do tej pory przeczytałam dla mam. Ponieważ…
Jest szczera do bólu. Opisuje rzeczywiste problemy bez zbędnego upiększania. W „Nieperfekcyjnej mamie” znajdziemy opowieść o tym, jakie uczucia towarzyszyły autorce w związku z porodem, karmieniem czy „buntem dwulatka”. Ale najważniejszy przekaz, jaki został zawarty na kartach tej książki dotyczy tego, jak pokochać bycie mamą. Bo nie chodzi tu wcale o to, żeby każdy kąt w domu lśnił czystością, a dzieci były czyściutkie i ładniutkie, a najlepiej „milusie i grzeczniusie”. Dzieciństwo naszych pociech trwa tylko raz. Od nas rodziców zależy, jaki jego obraz zapamiętają i będą wspominać w życiu dorosłym.
„Dystans i luz” to złota zasada, by przeżyć presję otoczenia, porad „cioci dobra rada” i innych osób, które wszystko wiedzą lepiej od nas. Każda mama posiada wewnętrzną intuicję, która podpowiada jej, co dla dzieci jest najlepsze.
Kto powiedział, że życie będzie łatwe? Nikt. No chyba, że wierzymy w bajkowe relacje celebrytek i gwiazd w kolorowych magazynach i na ich profilach społecznościowych. Oglądając je odnoszę wrażenie, że liczy się nie ta mała istota tylko płaski brzuch i super zdjęcia dla kolejnych „lajków”.
Bo perfekcyjnej mamy nie ma i nie będzie. W ślad za Anią Dydzik napiszę koniec i kropka.
Anna Dydzik, „Nieperfekcyjna mama”, Wydawnictwo Muza 2016.
Lidia Brzezicka