Czy szkoła daje równe szanse wszystkim dzieciom? Łatwo jest ulec podziałom na tych lepszych i gorszych uczniow.
Szkoła w Greenwich ma swoją przeszłość. Przed laty wstrząsnął nią skandal z oszustwem podczas egzaminu. Od tamtego czasu nauczyciel Zachary Kermit, opiekun oszukującej klasy, stracił cały zapał do nauczania. Żadnego zaangażowania i odliczanie dni do końca roku stają się jego codzinnością. I gdy wydawało się, że upragniona emerytura jest już na wyciągnięcie ręki, pan Kermin zostaje przydzielony do klasy Nienauczalnych.
Ta nieoficjalna nazwa, którą posługują się wszyscy – od urzędników, przez nauczycieli a na uczniach kończąc, oznacza grupę dzieciaków, które zostały już właściwie skreślone – bo i tak nic z nich nie będzie. Teraz wystarczy przetrzymać je jakoś do końca roku szkolnego, a po wakacjach niech martwią się o nich nauczyciele z kolejnej szkoły. Do tej samej klasy, trochę przez przpadek, trafia także Kiana – dziewczynka, która chwilowo zmuszona jest zamieszkać z tatą i jego nową żoną. Kiana jest pierwszą z licznego grona narratorów powieści.
A Nienauczalni to wyróżniająca się klasa (niewielka, bo około siedmioosobowa). Mamy w niej między innymi chłopaka niezwykle uzdolnionego artystycznie, kóry przesypia całe dnie; dziewczynę, która jest postrachem całej szkoły; byłego sportowca, który kontuzjowany traci swoją uprzywilejowaną pozycję w szkole,... Dzieciaki zostają zesłane do klasy 117, w najodleglejszym końcu szkoły i wszyscy przestają się nimi interesować (o ile, oczywiście, nie wpadają w tarapaty). Uczniowie wydają się być pogodzeni ze swoim losem i wątpliwym statusem społecznym. Czują, że do niczego się nie nadają, bo w końcu właśnie to słyszą na każdym kroku, to czytają z twarzy nauczycieli.
"Nienauczalni" to książka dla nieco starszych dzieci, a jednak i ja przeczytałam ją z wielką przyjemnością. Gdyby pojawiła się kilkanaście lat temu, z pewnością stałaby się jedną z moich ulubionych lektur. Gordon Korman stworzył ciepłą historię, ktora wzrusza i bawi. Nie mogłam oderwać się od sposobu narracji, tej lekkości w prowadzeniu czytelnika i poczucia humoru, które towarzyszy nam na kazdym kroku. Dodatkowo, oddając głos w poszczególnych rozdziałach, róznym bohaterom, autor pokazał, że jego bohaterowie mają osobowość i każdy może interpretować wydarzenia po swojemu.
Chciałabym, aby "Nienauczalni" zyskali popularność wśród młodych czytelników. Obawiam się jedynie, że dobie internetu, mediów społecznosciowych i zmieniających się zainteresowań młodzieży, książka o dzieciakach, które nie mają nic wspólnego z tym światem, może po prostu nie być atrakcyjna, wydawać się archaiczna. Trudno utożsamiać się z bohaterem, którego świat jest tak bardzo rózny od własnego. Dla starszego czytelnika to z pewnością sposób na sentymentalną podróż do przeszłosci. Warto jest od czasu do czasu sięgnąć także po taką lekturę.
Gordon Korman, „Nienauczalni”, Wydawnictwo Literackie, 2020
AP