Pewna mama z Rosji nie zdawała sobie sprawy, w jak ciężkim stanie jest jej chorująca w domu 2-letnia córeczka. Nie zadzwoniła więc na pogotowie, a dziecko zmarło.
Zwlekanie z wezwaniem pogotowia może mieć czasami bardzo tragiczne skutki. Dowiodła tego sytuacja, która miała miejsce niedawno w Niżnym Nowogrodzie, w Rosji. 2-letnią córeczkę Anny Czernowej dopadło złe samopoczucie, osłabienie i wysoka gorączka. Jej rodzicielka była pewna, że to zwykłe przeziębienie, które szybko minie, postanowiła więc nie zawracać głowy miejscowym lekarzom i nie wzywać pogotowia. Pani Anna podawała dziecku leki przeciwgorączkowe i syrop na kaszel. Dziewczynka leżała cały czas w łóżku, ale jej zdrowie się nie poprawiało. Medykamenty nie pomogły 2-latce, a jej stan błyskawicznie się pogarszał. Gdy Rosjanka zadzwoniła w końcu na pogotowie, na ratunek dziecka było już za późno. Dziewczynka zmarła przed przybyciem służb ratunkowych. Jej organizm przegrał walkę z podstępną chorobą, a serce przestało bić. Rosyjska prokuratura będzie badać wszystkie okoliczności tej smutnej sprawy. Z racji tego, że kobieta jest matką jeszcze jednego: 6-letniego dziecka, sąd będzie orzekał, czy kilkulatka pozostanie na stałe pod jej opieką.
Iwona Trojan