Naszła mnie niedawno refleksja odnośnie poprawności językowej wyrażenia: mieć dziecko” i pojawiła się myśl, że takie połączenie słów nie jest poprawne.
Mały homo sapiens nie jest przecież rzeczą, aby go można było posiadać. Został rodzicom powierzony i zadany. Stwierdzenie: „mam dziecko” w pewien nieświadomy dla autora takiej wypowiedzi sposób, je więc, moim zdaniem, uprzedmiotawia. Bardziej poprawnym sformułowaniem jest z pewnością: wychowuję dziecko, dbam o nie, opiekuję się. Szkoda, że nie unika się na co dzień pary słów: mieć dziecko. Szkoda, że nie zwraca się do końca uwagi na to, co się mówi. Nie można być właścicielem dziecka. Mieć można za to ogromną frajdę, dumę i radość z tego, że jest się w życiu rodzicem, bo zaiste wspaniała i godna podziwu to rola.
Czepiam się drobiazgów? Czasem tak, bo zazwyczaj to właśnie z małych fragmentów i drobnostek, powstają w świecie wielkie budowle. Te dosłowne, ale i metaforyczne. Mam też zwyczaj zwracania uwagi na zjawiska, wobec których inni często przechodzą obojętnie. Taki urok i przywilej wrażliwej, poetycko-filozoficznej duszy.
Gdy słyszę więc wyrażenie: „mam dziecko”, uśmiecham się wewnątrz z politowaniem. „Tak ci się tylko wydaje, człowieku”. Mieć dziecko to błąd. Błąd w myśleniu i błąd językowy. Prędzej czy później, każdy rodzic zda sobie z tego sprawę, bo uświadomi go kiedyś w tym temacie niespodziewanie i namacalnie samo życie…
Iwona Trojan