Kto kocha Mikołajka, pokocha Marcelka!
Sempé – fantastyczny rysownik i stwórca postaci Mikołajka – jak się okazuje, w 1969 roku stworzył jeszcze jedną postać – Marcelka Kamyczka. Jak tylko zobaczyłam to piękne wydanie, białą okładkę i narysowaną na niej charakterystyczną kreską postać, od razu zakochałam się w jej głównym bohaterze.
Marcelek Kamyczek to słodki maluch, który „mógłby być szczęśliwym dzieckiem, jak wiele innych dzieci”. Jednak tak nie jest. Dlaczego? Ponieważ ciągle czerwieni się bez żadnej przyczyny. Rumieniec pojawia się w najmniej oczekiwanych momentach – kiedy wychodzi do szkoły, gdy spaceruje po parku czy rysuje obrazki na plastyce. Z tego powodu trzyma się z daleka od swoich rówieśników, których dziwi kolor jego twarzy. Marcelek w rezultacie bawi się sam, udając przed wszystkimi, że jest mu z tym dobrze. W głębi duszy jednak czuje się samotny i odtrącony. Wszystko zmienia się, kiedy Marcelek poznaje Remka Grabka, który ciągle kicha. Chłopcy, jednakowi w swojej inności, okazują się być bratnimi duszami. Niestety pewnego dnia Remek wyprowadza się. Jak zakończy się ta opowieść? Czy przyjaźń przetrwa rozłąkę?
„Marcelek” to niezwykle ciepła, acz krótka opowieść o chłopcu, który po prostu był inny. Myślę, że wielu z nas – nieważne dorosłych czy dzieci – może w jakiś sposób utożsamiać się z bohaterem. Każdy z nas bowiem ukrywa coś wstydliwego; boryka się z problemem, który go przerasta – nadwaga, jakiś defekt urody, choroba. Jednak – jak pokazuje Marcelek – można z tym żyć. Należy siebie po prostu zaakceptować i znaleźć osobę, która zobaczy w nas coś więcej niż krzywy nos, kilka nadprogramowych kilogramów czy chroniczne jąkanie. Siła przyjaźni potrafi być ogromna – może nie tylko przenosić góry, ale przede wszystkim pozwala nam samym myśleć o sobie pozytywnie. I to chyba jest najważniejsze.
Książeczka zaczarowała mnie i troszkę żałowałam, że historia stworzona przez Sempégo nie jest dłuższa. Z pewnością nie zagrzeje zbyt długo miejsca na mojej półce. Mam zamiar czytać ją z moim siostrzeńcem, kiedy ten podrośnie i sama wracać do niej co jakiś czas, gdy stracę nadzieję na lepsze jutro.
„Marcelek” to opowieść uniwersalna. Nigdy się nie zestarzeje, nigdy się nie zdezaktualizuje, zawsze będzie niosła otuchę temu, kto po nią sięgnie. Polecam!
Jean – Jaques Sempé, „Marcelek”, Znak, Kraków, 2019 r.
Aleksandra Kantorczyk