Nawet najbardziej cierpliwym rodzicom zdarza się toczyć słowne pojedynki w obecności potomstwa. Wyrządza to jednak często szkody w psychice dziecka.
Bycie rodzicem to ogromna odpowiedzialność i źródło ogromnej ilości stresów. Na dodatek matki i ojcowie mają przecież mnóstwo innych spraw na głowie, choćby sprawy finansowe, zawodowe, problemy zdrowotne i codzienne wyzwania życia. Iskier zapalnych w relacjach rodzinnych nie brakuje. Od tego zaś już tylko jeden krok do kłótni. Bywa, że kłótni przy dziecku. Wyzwala to zaś w nieletnich poczucie niepokoju, napięcia, poruszenia. Poczucie bezpieczeństwa, spokoju i beztroski błyskawicznie znika. Dziecko chłonie negatywne emocje, których jest świadkiem. Wyzwiska, pretensje, złość, wulgaryzmy, rękoczyny – to wszystko zostaje bardzo dobrze zapamiętane przez umysł nieletniego i może być powielane przez niego w przyszłości. Awantury rodzinne stają się bowiem wzorcem zachowań, które mały człowiek może w późniejszym życiu kopiować. Dziecko przeżywa spory swoich najbliższych bardziej niż oni sami. Przysłuchuje się „wojującym” rodzicom i odkrywa, że jest małe, zagubione i bezsilne. Maluch boi się, że rodzice się rozstaną, a ono zostanie samo. Rodzi się w nim poczucie winy. „To przeze mnie to wszystko” – myśli często. A echo rodzicielskich utarczek słyszy wewnątrz siebie nawet i do później starości.
Czy to znaczy, że rodzice absolutnie nie powinny kłócić się przy dziecku? Nie. Małżeńskie sprzeczki są naturalną częścią życia rodzinnego. Ważne jednak, aby mama i tata nauczyli dziecko, że mimo konfliktów, rodzice bardzo się kochają. Nie wolno udawać przed latoroślą, że żadnych problemów w rodzinie nie ma ani ukrywać swoich uczuć. Maluch prędzej czy później i tak bowiem wyczuje w rodzicach fałsz. Dobrze jednak kłócić się, a potem w obecności potomka dojść do porozumienia, pogodzić i przytulić drugą połówkę. Pokażemy bowiem w ten sposób kilkulatkowi, że dorosły człowiek nigdy nie powinien bezmyślnie sprzeczać się dla samej sprzeczki oraz że spory rodziców zawsze powinny prowadzić do znalezienia kompromisu i do podania sobie ręki. Przysłuchiwanie się kłótniom może nauczyć dziecko umiejętności prowadzenia dialogu w stanie wzburzenia, otwartości na różne idee, empatii itp. Pokaże to także kilkulatkowi, że wyraziste uzewnętrznienie złych emocji oraz utarczki słowne mogą mieć pozytywne skutki. Głośna szczerość z dodatkiem wyzwisk może bowiem oczyścić napiętą atmosferę w domu i nie musi być wcale dla dziecka jednym wielkim koszmarem. Ważne jednak, aby nie sprzeczać się w obecności dziecka za często. Może to bowiem skutkować tym, że gdy po latach ktoś zapyta naszą pociechę, co najbardziej pamięta z dzieciństwa, nasza latorośl odpowie bez zastanowienia: „kłótnie rodziców”.
Iwona Trojan