Synek Jillian Johnson zmarł kilkanaście dni po urodzeniu. Pokarm z jej piersi był bowiem dla niego niewystarczający. Kobieta ostrzega więc inne mamy.
Jillian Johnson z Kalifornii posłuchała zaleceń lekarzy co do karmienia swojego potomka mlekiem z piersi i żałuje tego każdego dnia. Jej ukochany Landon zmarł bowiem przez to, kilkanaście dni po urodzeniu. Okazało się, że naturalny pokarm nie zaspokaja głodu niemowlaka. Dziecko zmarło z powodu odwodnienia. Jego mama nie miała pojęcia, że mimo przystawiania do piersi, jej synek był cały czas głodny. Lekarze i pielęgniarki nie widzieli nic niepokojącego w tym, że niemowlę często płacze i notorycznie chce ssać pierś rodzicielki. Uspokajali panią Lilian i chwalili decyzję o karmieniu naturalnym. Gdy maluch trafił znowu do szpitala, było już za późno. Przez 15 dni sztucznie podtrzymywano jego życie. Po tym okresie, odłączono niemowlaka od specjalistycznej aparatury. Lilian Johnson straciła swoje dziecko, ale chce walczyć o życie i zdrowie innych maluchów. Apeluje więc do wszystkich mam, aby zwracały uwagę, czy ich potomstwu wystarcza pokarm od matki, czy nie potrzebuje ono jednak dożywiania butelkowego.
Iwona Trojan