Gdy maluszek wchodzi w wiek zadawania pytań, trzeba wykazać się stoickim spokojem.
Nie jest to łatwy okres dla rodziców, kiedy maluch zadaje tysiąc pytań na godzinę. Dla dziecka każdy dzień jest odkrywaniem czegoś nowego, nic zatem dziwnego, że jest ciekawy otaczającego go świata.
Radzimy, jak przetrwać ten trudny (dla obu stron) okres.
Skoro padło pytanie, musi być odpowiedź.
Skoro twoja pociecha zadała ci kolejne pytanie z rzędu, pod żadnym pozorem nie możesz go zignorować! Jeśli cierpliwie udzielamy odpowiedzi, dajemy dziecku wyraźny znak, że jest ono dla nas kimś ważnym. Poza tym, ma ogromne znaczenie w budowaniu relacji rodzic-dziecko. Na każde pytanie można znaleźć odpowiedź na odpowiednim poziomie (np. „Dlaczego świeci słońce?” – „Żeby było ciepło i jasno”). Jeśli maluch mimo to nie zrozumie, bo jest za mały, nigdy tego wprost nie powinniśmy mówić. Jakie jest odpowiednie rozwiązanie takiej sytuacji? Możemy powiedzieć, że do tej rozmowy wrócimy w późniejszym terminie.
Przyznaj się do niewiedzy.
Co zrobić, kiedy z ust dziecka padnie kolejne nurtujące pytanie, na które naprawdę nie znamy odpowiedzi? Możemy odpowiedzieć : „Nie wiem tego, ale idź spytaj taty. Jak już się dowiesz, to wróć do mnie i mi powiedz, czego się dowiedziałeś”. Takie rozwiązanie sprawi, że maluszek poczuje się potrzebny i doceniony, że może zrobić coś pożytecznego. Nie możemy jednak stosować tej metody za każdym razem, gdyż wasza pociecha uzna, że mama nic nie wie i lepiej ją o nic nie pytać…
Nie oszukuj.
Nie udzielaj błędnych odpowiedzi, gdyż prędzej czy później maluch zweryfikuje odpowiedź czy to na podwórku czy w przedszkolu. A wtedy o krok od utraty statusu autorytetu.
Naucz się cierpliwości.
Nie wyznaczaj czasu na zadawanie pytań. Tak naprawdę to liczą się te zapytania, które pojawiają się spontanicznie. Musisz uzbroić się w cierpliwość i za każdym razem udzielając wyczerpującej odpowiedzi. Dzięki temu, przekazujesz swojemu maluchowi swoją wiedzę o świecie.
Klaudia Kwiatkowska