Zakorkowane ulice miast to zmora rodziców, którzy wiozą dzieci z nagłymi problemami zdrowotnymi do szpitala. W Rybniku pomogła policja.
Urazy głowy to poważna sprawa, zwłaszcza gdy poszkodowanym jest dziecko. Pewna dziewczynka uczęszczająca do szkoły na Śląsku, 20 czerwca 2016 roku została mocno uderzona w głowę żelaznymi drzwiami szkolnej szatni. Pojawił się guz i złe samopoczucie. Placówka oświatowa poinformowała o sytuacji rodziców uczennicy. Do szkoły po dziewczynkę przyjechał ojciec i postanowił zawieźć ją do szpitala, by upewnić się, że to nic groźnego. W tym momencie stan dziecka nagle się pogorszył. Dziewczynka zaczęła tracić czucie w nogach. Zaniepokojony rodzic chciał jak najszybciej dotrzeć do placówki medycznej, ale droga do szpitala była zakorkowana przez sznury samochodów. Widząc pogarszający się stan córki, zadzwonił na policję w Rybniku i poprosił drogówkę o pomoc. Policyjny patrol odeskortował ich pod szpital, pozwalając z dużą prędkością jechać za sobą. Dzięki sygnałom świetlnym i dźwiękowym użytym przez stróżów prawa, dziewczynka w kilka minut trafiła pod opiekę lekarzy. Gdyby nie to, uraz mógłby wyrządzić o wiele poważniejsze szkody w jej organizmie, a nawet okazać się zagrożeniem dla jej życia. Wdzięczny ojciec wysłał następnego dnia maila do rybnickiej policji z podziękowaniem za okazane wsparcie i życzliwość.
Iwona Trojan