W jednym z warszawskich parków pewien chłopiec miał bardzo bliski kontakt z bardzo niebezpieczną rośliną, jaką jest barszcz Sosnowskiego. Efekt? Poparzenie chemiczne.

Kilka dni temu pewna warszawska babcia, korzystając z pięknej pogody, wybrała się ze swoim wnukiem do jednego ze stołecznych parków. Chłopiec bawił się tam z psem, biegał, tarzał po trawie. Wieczorem zaczął skarżyć się na silne swędzenie i ból w różnych miejscach na ciele. Dziecku spuchła też ręka. Na ciele kilkulatka pojawiły się pęcherze i rany. Babcia zabrała więc wnuka do lekarza. W gabinecie medycznym okazało się, że chłopiec doznał poparzenia chemicznego. Przyczyniła się do tego roślina zwana barszczem Sosnowskiego, którą spotkać zazwyczaj można na łąkach, polach uprawnych, wzdłuż brzegów rzek, jezior, potoków, w ogrodach, parkach i lasach. "Przebywanie w bliskości barszczu stanowi duże zagrożenie dla zdrowia człowieka" - ostrzega Główny Inspektorat Sanitarny. Pani Grażyna, która poinformowała media o tym, co spotkało niedawno jej wnuka, na własne oczy przekonała się, jak duże.
Iwona Trojan