Podczas niedzielnego spaceru grupka kilkulatków ze wsi Paruszka (województwo wielkopolskie) natknęła się na granat.
Był 13 listopada 2016 roku. Kilkoro dzieci ze wsi Paruszka (powiat złotowski) postanowiło spędzić wolny czas na świeżym powietrzu i zażyć trochę ruchu. W znajdującym się nieopodal lesie, w oczy rzucił im się ciekawie wyglądający przedmiot, który szybko powędrował do ich rąk. Spacerową „zdobyczą” okazał się najprawdziwszy granat. Podekscytowane „przygodą” maluchy przyniosły niebezpieczny pocisk do domu. Najstarsze dziecko miało 10 lat, więc nic dziwnego, że żaden z kilkulatków nie zdawał sobie sprawy z potencjalnego zagrożenia, na jakie się w ten sposób naraża. Mieszkanka wsi, do której trafił granat, bez namysłu wyrzuciła nieoczekiwany „prezent” na pole. Zauważył to sąsiad, którego zaniepokoił widok nieoczekiwanego znaleziska. Bez zwłoki wezwał więc policję. Na miejscu zjawili się także strażacy oraz strażnik miejski z pobliskiego miasta, którzy do poniedziałkowego popołudnia pilnowali, aby nikt postronny nie zbliżał się do pola z granatem. Saperzy ze Złocieńca zjawili się bowiem w Paruszce dopiero 14 listopada. Żołnierze zabezpieczyli niewybuch i przetransportowali na poligon swojej jednostki, gdzie został zdeponowany wraz z innymi pociskami.
Iwona Trojan