Większość z nas – zarówno dzieci, jak i dorosłych – ma takie filmy, bajki czy baśnie, do których uwielbia wracać bez końca i w przypadku których produkcja kolejnych części powinna być naszym zdaniem zwykłą formalnością.
Dla wielu (w tym i dla mnie) jedną z takich bajek jest z pewnością uwielbiana na całym świecie „Kraina lodu”.
Gdybyście mieli możliwość i okazję zobaczyć wyraz mojej twarzy w momencie rozpoczęcia domowego seansu drugiej części animowanego filmu w reżyserii Lee Jennifer i Bucka Chrisa, waszym oczom ukazałby się szeroki uśmiech i dziecięca wręcz radość. Przyznaję, że mimo moich dwudziestu kilku wiosen na karku wciąż uwielbiam bajki dla dzieci – podejrzewam, że część z Was również dba o swoje wewnętrzne dziecko, podsuwając mu od czasu do czasu tego typu produkcje. Wracając jednak do tematu – powiedzieć, że wszelkie moje nadzieje na świetny wieczór spędzony w towarzystwie znanych bohaterów zostały spełnione, to właściwie jak nie powiedzieć nic. Lee Jennifer i Buck Chris, reżyserowie „Krainy lodu 2” naprawdę stanęli na wysokości zadania, gwarantując zarówno młodszym, jak i nieco starszym odbiorcom prawie 100 minut świetnej rozrywki, śmiechu i wyjątkowej bajkowej magii.
Pewnego dnia Elsa słyszy tajemniczy głos, któremu ulega, budząc w ten sposób wściekłe duchy żywiołów: Ziemi, Ognia, Wody i Powietrza. Wraz z ukochaną siostrą i przyjaciółmi wybiera się w niebezpieczną podróż do Zaklętej Puszczy, aby zapobiec katastrofie i uratować mieszkańców swojego królestwa. Las wraz z wielką tamą, która miała być niegdyś symbolem zgody i przyjaźni dwojga ludów, spowite są tajemniczą mgłą, przez którą nikt poza Elsą nie może się przedostać. Trudna i niebezpieczna wyprawa w nieznane okaże się spotkaniem nie tylko z żywiołami i uwięzionymi przed laty w puszczy uczestnikami bitwy, ale także z tragiczną historią rodziców głównych bohaterek, prawdą o ich dziadku i odpowiedzią na pytania dotyczące tajemniczych mocy Elsy.
Lee Jennifer, Buck Chris, „Kraina lodu 2“, Walt Disney Studios Home Entertainment 2020
Katarzyna Kubiak