Wzrastająca liczba nieletnich, którzy trafiają do szpitali z powodu połknięcia małych przedmiotów.
Monety, guziki, spinki, klocki, kolczyki, baterie, rośliny – to tylko niektóre z przedmiotów, które lądują w układzie pokarmowym małych dzieci. Ciekawe świata maluchy, wkładają je sobie do buzi, a stamtąd już tylko jeden krok do tego, aby wniknęły one do środka organizmu. Specjaliści nie mają wątpliwości, że połykanie małych przedmiotów przez dzieci to efekt tego, że maluchy chcą poznać otaczający je świat. Dokładnie. Namacalnie. Smakowo.
Najczęściej różne drobne ciała obce pochłaniają dzieci do trzeciego roku życia. Nie brakuje jednak amatorów połykania niewielkich przedmiotów wśród cztero- pięcio-, czy sześciolatków. Z racji tego, że maluchy nie mają świadomości tego, czym może grozić nierozsądna konsumpcja rzeczy, które znajdują się w ich pobliżu, wyzwaniem dla każdego rodzica jest zapewnienie bezpieczeństwa swojemu potomkowi i uchronienie go przed urazami.
Podstawa to nieustanna czujność i baczne przyglądanie się latorośli. Wskazane jest również usunięcie z pola widzenia małego dziecka wszystkich przedmiotów, które mogą zostać przez niego połknięte i zagrozić jego zdrowiu bądź życiu. Warto krytycznym okiem spojrzeć na wnętrze swojego mieszkania i umiejscowić potencjalnie niebezpieczne przedmioty, w miejscu, do którego maluch nie ma dostępu. Ważna jest tutaj solidność opiekunów dziecka, gdyż niedopatrzenie tej kwestii może skończyć się dla małego połykacza tragicznie. Obowiązkiem rodzica jest prewencyjne myślenie. Tylko przewidując i będąc świadomym, co grozić może naszemu potomkowi, jesteśmy bowiem w stanie uchronić dziecko przed poniesieniem przez niego szkody na zdrowiu.
Iwona Trojan