Nie lada gratka dla młodych fanów fantastyki!
Jestem na takim etapie życia, że czytam albo literaturę dla dorosłych (brzmi to dość górnolotnie, wiem) albo książki skierowane do najmłodszych dzieci, bo mam na stanie dwójkę maluchów w domu. Powiem szczerze, że za tak zwaną literaturą młodzieżową nigdy nie przepadałam; sama dość szybko z Pippi Pończoszanki czy Muminków przeszłam na Kena Foletta, Grahama Mastertona i Robina Cooka. Jednak, gdy zostałam nauczycielką, chcąc nie chcąc, musiałam zacząć czytać książki skierowane do nastolatków, chociażby po to, aby móc polecać moim uczniom wartościowe lektury i mieć z nimi wspólne tematy do rozmów.
Brandon Mull swego czasu był bardzo popularny wśród moich uczniów za sprawą serii „Baśniobór”. Powiem szczerze, że po pierwsze książki tego autora sięgałam z wielką niechęcią. Nie przepadam ani za fantastyką, ani za literaturą młodzieżową, więc ta kombinacja wydała mi się totalnie nie dla mnie. Dodam, że jestem antyfanką Harry’ego Pottera, więc byłam przekonana, że choćbym się dwoiła i troiła, Mulla nie polubię. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że „Baśniobór” po prostu wciągnął mnie bez reszty.
„Wojnę cukierkową” mam już dawno za sobą, wszakże została wydana po raz pierwszy w 2013 roku, jednak gdy zobaczyłam jej wznowioną wersję, wprost nie mogłam się oprzeć! Wiedziałam, że muszę mieć ją w swojej biblioteczce i w swoim czasie polecić moim synkom (wszakże ten czas tak szybko mija…).
Główni bohaterowie to czwórka przyjaciół: Nate, Summer, Gołąb i Trevor, którzy chodzą do jednej szkoły, gdzie wstępują do klubu poszukiwaczy przygód. Pewnego dnia trafiają do sklepu ze słodyczami „Słodki ząbek”, który prowadzi przesympatyczna pani White. Kobieta rozdaje dzieciom słodycze za drobne przysługi. Szybko okazuje się, że słodycze nie są zwyczajne, ale mają magiczną moc, która pozwala na robienie niezwykłych rzeczy. Dzieci początkowo są zachwycone, jednak z czasem zaczynają rozumieć, że zadania skrywają pewną tajemnicę. Poza tym w miasteczku pojawia się pewien lodziarz, którego wyroby również okazują się magiczne. Kto z nich ma uczciwe zamiary? Komu dzieci będą mogły zaufać? Jak potoczą się losy bohaterów?
Brandon Mull, nie po raz pierwszy zresztą, udowodnił, że jego wyobraźnia potrafi stworzyć niesamowity, wciągający świat, w który można wsiąknąć bez reszty. Magia słodyczy wciąga i rozwija się z każdym rozdziałem. Czytając, można odnieść wrażenie, że ta powieść jest, aż po brzegi, wypełniona wydarzeniami, magią, treścią. Nie ma mowy o nudzie czy poczuciu pustki. Co więcej autor porusza w swojej książce tematy, które są bliskie nastolatkom. Przyjaźń, walka dobra ze złem, brak zainteresowania ze strony zapracowanych rodziców, złe znajomości – to wszystko znajdziemy wplecione gdzieś pomiędzy karty powieści.
„Woja cukierkowa” mnie, dorosłą kobietę, porwała swoją niebanalnością, magią i słodką otoczką. Wierzcie mi, że podczas czytania nie sposób nie skosztować czegoś, co ma w sobie czysty cukier. Jestem pewna, że waszym dorastającym dzieciom ta pozycja również przypadnie do gustu. Dajcie się po prostu porwać magii przygód i słodyczy!
Brandon Mull, „Wojna cukierkowa”, Wilga, Warszawa, 2021.
Anna Stasiuk
