Młoda wampirka i przyjaciele mimo lęku przed jednorożcami i innymi Świetlistymi Istotami wyruszają do ich świata, czyli iście groteskowa mieszanka. Kto się odważy?
Po zabawnym i przyjemnym pierwszym tomie tylko kwestią czasu było, aż sięgnę po kolejny. Połączenie (wprawdzie jak się okazuje nie takich strasznych) postaci ze świata grozy z bajkowymi już na pierwszy rzut oka wydało mi się jeszcze bardziej karykaturalne niż to, na co trafiłam w poprzedniej części, więc miałam nadzieję, że poziom humoru i całej treści nie będzie niższy.
Do grona przyjaciół Amelki dołącza książę Tadżin, syn wampira i wróżki, która zaginęła, a w odnalezieniu której dzieciaki - potworki obiecują pomóc królowi. Razem, oczywiście w przebraniach i nie bez lęku, wyruszają do Królestwa Światła. Zostają przypadkowo zamieszani w wyjątkowo dziwną i zaskakująco mroczną tajemnicę zaginięć, a sami wpadają w duże tarapaty.
I znów – Świetliste Istoty, czyli jednorożce, aniołkociaki, wróżki oraz inne tego rodzaju zostały pokazane… tylko trochę stereotypowo. L. E. Anderson złamała wiele konwencji, przedstawiając je w zupełnie inny sposób, nie mniej zabawnie. Pierdy i bezceremonialność im nie straszna! Upiorni bohaterowie z trudem odnajdują się w tym brokatowym miejscu, co stwarza wiele zaskakujących sytuacji z dialogami wywołującymi uśmiech.
Wszystkiego dopełniły rysunki – również groteskowe, nadal w stylu Burtona. Bardzo czytelne, proste, a jednak pomysłowe.
Autorka zastosowała bardzo ciekawy zabieg, bowiem w pewnym momencie role się odwróciły i to istoty powszechnie kojarzone z baśniami pełnymi uroku i słodyczy, okazały się złe. Wszystko jednak rozgrywało się w granicach logiki wykreowanego świata. Sprzeczności nie wystąpiły. Kumulacja tak różnych, skrajnych motywów przełożyła się na to, że ta część była jeszcze bardziej nietypowa, a co za tym idzie - zabawniejsza niż poprzednia. Nie sposób przewidzieć, w jakim kierunku potoczy się akcja, co uważam za równie wielki plus.
Proces powolnego zapoznawania się i oswajania z odmiennością innych opisany został w intrygujący, nienachalny sposób. Wbrew pozorom, tytuł ten całkiem adekwatne odnosi się do dzisiejszych czasów.
Książka przemówiła do mnie tak samo jak jej poprzedniczka. Do fabuły świetnie wpleciony został motyw, chyba jeszcze bardziej eksperymentalny, bo łączący świat horroru, i tak zresztą ukazany w prześmiewczy sposób, ze światem jednorożców i brokatu, do którego pisarka również podeszła z dystansem. Powieść to napisana lekką ręką i z przymrużeniem oka propozycja dla wszystkich grup wiekowych. Dorosłym, otwartym na wszelkie ciekawostki, niewątpliwie zapewni sporo rozrywki, a i wiele dzieci rozbawi z racji prostego, trafiającego do odbiorców języka. Oprócz tego książka niesie wyrazisty morał: strach bierze się z nieznajomości i niewiedzy, więc tylko otwarcie się na świat i innych ludzi (w tym przypadku potwory i istoty magiczne) jest na to lekarstwem. Polecam każdemu, kto choć na chwilę chce oderwać się od szarej rzeczywistości.
Laura Ellen Anderson, „Amelka Kieł i Władcy Jednorożców”, Wydawnictwo Literackie, 2019.
Kinga Żukowska