Kilkulatek, który przyjechał niedawno z dziadkiem do Wisły nacieszyć się zimową aurą, spadł z wyciągu narciarskiego z wysokości 10 metrów. Nie odniósł na szczęście poważnych obrażeń.
Ogromne szczęście miał pewien 9-latek, który 12 stycznia 2017 roku około godziny 21.00 doznał upadku z 10 metrów. Do zdarzenia doszło na wyciągu narciarskim w Wiśle (województwo śląskie). 65-letni mężczyzna z wnuczkiem wybrali się pojeździć na nartach. Dziadek bez żadnych problemów usadowił się na wyciągowej kanapie, ale chłopczyk nie zdążył na nią wsiąść. Wyciąg ruszył. Kanapa podcięła 9-latkowi nogi. Widząc upadek dziecka, dziadek próbował mu pomóc. Nie zdołał jednak wciągnąć chłopca na siedzenie. 9-latek zwisał więc z wyciągu przez jakiś czas z nartami przytwierdzonymi do butów. Gdy poruszający się wyciąg znalazł się 10 metrów nad ziemią, dziecko runęło w dół. Chłopczyk wpadł jednak w grubą warstwę śniegu, która zamortyzowała jego upadek. Dzięki temu nic groźnego mu się nie stało. Po udzieleniu kilkulatkowi pierwszej pomocy przez jednego z narciarzy i oględzinach dokonanych przez narciarskich ratowników, 9-latek został przetransportowany do szpitala na obserwację.
Iwona Trojan