Poruszony losem syryjskich dzieci kilkulatek z Ameryki zaoferował gościnę w swoim rodzinnym domu jednemu z nich.
Gdy mały Alex z Nowego Jorku zobaczył kilkanaście tygodni temu w mediach zdjęcia zakrwawionego i brudnego rówieśnika z Syrii, obudziło się w jego serduszku współczucie dla ciężkiego losu dzieci dotkniętych konfliktami zbrojnymi. Postanowił zaprosić do swojego domu jedno z nich. Przedsiębiorczy malec napisał list do prezydenta USA Baracka Obamy, z prośbą o pomoc w sprowadzeniu chłopca z dalekiego kraju do Ameryki. Obiecał, że razem z najbliższymi będzie czekać na gościa z flagami, balonikami i kwiatami. Wyraził gotowość traktowania go jak brata i uznania członkiem rodziny. Przejęty postawą Alexa Barack Obama postanowił osobiście spotkać się z chłopcem i podziękować mu za godną podziwu chęć bezinteresownej pomocy uchodźcom. Przed poznaniem sześciolatka, odczytał list od niego podczas niedawnego szczytu ONZ. Odchodzący z urzędu prezydent uznał na nim Alexa za wzór do naśladowania. „Wszyscy powinniśmy być jak Alex” - powiedział.
Iwona Trojan