Zaaferowana rozpoczynającym się porodem 33-latka zamiast pod szpital z oddziałem położniczym, podjechała pod placówkę medyczną nie posiadającą takiego oddziału.
Kiedy 4 kwietnia u będącej w zaawansowanej ciąży mieszkanki Łodzi rozpoczęły się bóle porodowe, kobieta bez namysłu udała się do szpitala. Zamiast jednak zameldować się w placówce medycznej ulicy Wileńskiej, gdzie do dyspozycji miałaby oddział położniczy i ginekologiczny, przybyła pod szpital przy ulicy Wólczańskiej. W nim zaś nie ma ani porodówki ani ginekologii. Wskutek swojej pomyłki, rodząca wylądowała na izbie przyjęć, gdzie pomoc w odebraniu porodu zadeklarował obecny w szpitalu chirurg i urolog. Na szczęście przyjście na świat córeczki ciężarnej 33-latki odbyło się bez komplikacji, a asysta tamtejszych lekarzy sprawdziła się na piątkę z plusem. W niedługim czasie po rozwiązaniu, świeżo upieczoną mamę z noworodkiem przewieziono do odległego o kilka kilometrów szpitala z oddziałem położniczym.
Iwona Trojan