Będąca w zaawansowanej ciąży amerykańska położna nie zdążyła dojechać do szpitala na czas porodu. Musiała sama odebrać narodziny swojego potomka.
Specjalizująca się w odbieraniu porodów pani Victoria Williams z Ameryki nie przypuszczała, że swoje drugie dziecko witać będzie na świecie poza murami placówki medycznej i bez opieki lekarskiej. Z racji tego, że pierwszego potomka rodziła aż 20 godzin, miała nadzieję, że w trudach drugiego porodu wesprze ją doświadczony personel szpitala. Los napisał jednak dla pani Victorii zupełnie inny scenariusz. Na początku maja, podczas próby dojechania do szpitala, podjętej przez męża ciężarnej, urodziła bowiem dziecko. Z powodu korków, przyszły ojciec noworodka nie był w stanie znaleźć się pod szpitalem przed końcem porodu. Potomek wyszedł z brzuszka mamy po zaledwie 40 minutach. Zadziwił tym niezmiernie swoją rodzicielkę. Świat powitał więc we wnętrzu samochodu rodziców. Na akcie urodzenia w miejscu nazwiska położnej pani Williams wpisała swoje personalia. Do liczby odebranych porodów amerykańska położna może dopisać więc jeszcze jeden: własnego dziecka.
Iwona Trojan