Kolejne przygody rodzeństwa o ścisłych umysłach. Tym razem będą musieli się zmierzyć nie tylko ze złymi ludźmi ale także z wściekłymi robotami!
Seria „Niki i Tesla” to cykl książek dla młodzieży. Celem autorów czyli „Science Bob’a” Pflugfeldera oraz Steve’a Hockensmitha było stworzenie książek, które nie tylko będą dobrą literaturą ale także rozbudzą zainteresowanie fizyką i techniką.
W kolejnej części Niki i Tesla, dzieci pary naukowców, nadal spędzają wakacje u swojego wujka Newtona. To także naukowiec o szalonym wyglądzie, kompletnie oderwany od rzeczywistości. Pozwala Nikowi i Tesli nie tylko grzebać w swoim warsztacie, ale co więcej mają pełne zezwolenie na wykonywanie dziwnych eksperymentów. Dzieci mają także pełną dowolność jeśli chodzi o porę, o której muszą chodzić spać. Mogą również dowoli objadać się słodzonymi płatkami i daniami z puszki, chociaż to ostatnie nie do końca odpowiada rodzeństwu. Jednak możliwość organizowania i budowania pojazdów lub urządzeń o różnym przeznaczeniu jest stanowczo bardziej interesująca. Po rozwiązaniu swojej pierwszej sprawy kryminalnej (poprzednia część „Laboratorium pod napięciem”) chłopiec i dziewczynka zostają zaangażowani przez przyjaciela Silasa. Jego ojciec prowadzi sklep ze starymi komiksami, gazetami i płytami. W czasie jednej z sąsiedzkich wyprzedaży udaje mu się nabyć bardzo rzadki egzemplarz komiksu. Radość jest ogromna, ponieważ dzięki sprzedaży na rynku kolekcjonerskim, uda mu się spłacić sporo długów. Niestety po przyjściu nastepnego dnia do sklepu, okazuje się, że komiksu nie ma. Załamany właściciel oddaje się depresji, a jego syn wzywa na pomoc przyjaciół. Dzięki swojej inteligencji oraz wiedzy naukowej i technicznej, a także współpracy z Silasem i jego kolegą DeMarco udaje się rozwiązać sprawę. Tropy będą nieoczywiste. W związku z tym Niki i Tesla będą musieli wykonać kilka prób, by ostatecznie wpaść na udane rozwiązanie.
„Bunt armii robotów” to kolejna ciekawa i sympatyczna książką z całej serii. Po raz kolejny czytelnicy otrzymują nie tylko fajną historię, momentami bardzo zabawną ale także kilka przepisów na konstrukcję małych robotów. Wprawdzie wykonanie musi raczej odbywać się pod kontrolą dorosłych (ze względu na części metalowe czy narzędzia, które trzeba posiadać), ale z całą pewnością może to być bardzo duża frajda dla rodziców i dzieci we wspólnym budowaniu małych roborabków czy latających aniołków. Polecam wszystkim fanom fizyki i techniki, a także tym, którzy chcą poczuć się jak prawdziwi (domowi) konstruktorzy.
„Science Bob” Pflugfelder, Steve Hockensmith „Niki i Tesla. Bunt armiii robotów” Wydawnictwo RM 2017
Agnieszka Pater