Wyzwaniem dla każdego rodzica jest takie karcenie swojej pociechy, aby od brutalności i klapsów trzymać się z daleka.
Każdy człowiek już od małego powinien uczyć się odpowiedzialności za swoje czyny, wybory i decyzje. Dla prawidłowego rozwoju i własnego dobra, niezbędne jest bowiem ponoszenie konsekwencji za efekty swoich działań. Aby dziecko nauczyło się odróżniać dobro od zła i odczuło na własnej skórze niewłaściwość określonych postaw i zachowań, koniecznym jest czasami jego ukaranie. Grunt jednak, żeby robić to mądrze i bez stosowania przemocy. Kara ma bowiem dziecko uczyć i wychowywać, a nie krzywdzić.
Gdy nasz potomek świadomie i złośliwie zniszczy swoją zabawkę, np. by nie dzielić się nią z rodzeństwem, kolegą z klasy czy podwórka, najlepiej nie kupować mu przez najbliższe tygodnie żadnych nowych umilaczy czasu. Karą dla dziecka jest również skracanie mu pobytu na placu zabaw, zmniejszenie ilości oglądanych bajek, odmówienie kupna słodyczy, zarekwirowanie telefonu, zadanie dodatkowych zadań matematycznych itp. Jeśli nasza pociecha nie chce sprzątać po sobie, dobrze schować latorośli na pewien czas klocki, o które ciągle się potykamy lub które zajmują zbyt dużo przestrzeni w mieszkaniu. Odczuwalną karą dla dziecka jest też z pewnością minimalizowanie dawanych mu prezentów, odbieranie przywilejów i nagród. „Zrobiłeś to i to, więc z powodu twojego okropnego zachowania nie pójdziemy w tym miesiącu do kina”. Niektórzy rodzice stosują metodę dyscyplinującą swojego potomka, którą można by nazwać: „coś za coś” lub „metodą rekompensaty”. Polega ona na tym, że w przypadku gdy np. gdy kilkulatek dokuczał lub sprawiał ból psu czy kotu, za karę sprząta po zwierzętach.
Iwona Trojan