Notoryczne: „kup mi to” wychodzące z ust dziecka, to chleb powszedni większości rodziców. Swoją pociechę trzeba jednak nauczyć, że nie dostaje się w życiu wszystkiego, co się chce.
Osoby pełniące rolę opiekunów nieletnich, bardzo często spotykają się ze zjawiskiem wyrażania przez dzieci pragnienia posiadania coraz to nowych zabawek, ubrań i gadżetów. Gdy przedmioty, których życzą sobie pociechy są ich naturalnymi potrzebami i rzeczywiście przydadzą im się na co dzień, warto zgadzać się na prośby potomka o nabycie danego towaru. Jeśli jednak są typowymi zachciankami i kaprysami dziecka, dobrze nauczyć pociechę, że nie są one jej do szczęścia potrzebne. Wielu rodziców niezamierzenie przyzwyczaja potomka do tego, że jego życzenia są przez najbliższych regularnie spełniane i że wystarczy czasem rozpłakać się, pokrzyczeć, potupać nogą, przymilić do kogoś z rodziny, wspomnieć, że kolega w przedszkolu posiada jakąś modną rzecz, a na pewno otrzyma się to, co na maluch ma akurat w danym momencie ochotę. Nieustanne uleganie zachciankom dziecka, „hoduje” w nim jednak „robaka egoizmu”, uczy roszczeniowości, wygodnictwa, niedoceniania cudzej pracy, dlatego warto dołożyć starań, aby nasza pociecha rozumiała, że posiadanie niezliczonej ilości przedmiotów daje radość tylko na chwilę. Wskazane jest, aby tłumaczyć dziecku, że o wiele ważniejsze jest wspólne spędzanie czasu i doświadczanie różnych rzeczy, niż gromadzenie dziesiątek atrakcyjnie wyglądających towarów, które błyskawicznie się nudzą.
Aby unaocznić latorośli wartość pieniądza, dobrze już od najmłodszych lat dawać potomkowi kieszonkowe i za każdym razem, gdy maluch domaga się spełnienia jakiegoś swojego niewielkiego kaprysu, wskazać portfelik dziecka, jako źródło finansowania zachcianki. Gdy kilkulatek na własne oczy zobaczy, jak szybko ubywa mu zaoszczędzonych pieniążków, łatwiej pojmie, że przy robieniu zakupów warto kierować się zdrowym rozsądkiem.
Koniecznym jest wyjaśnienie dziecku, że nabycie każdego nowego produktu poprzedzone było ciężką pracą i wysiłkiem rodziców i że w domowym budżecie należy uwzględniać potrzeby wszystkich członków rodziny, a nie tylko tych najmłodszych.
W zwalczaniu kapryśności potomka i nieustannego wołania: „chcę, chcę, chcę”, nieoceniona jest spora dawka cierpliwości i zachowywanie spokoju, gdy maluch humorami wymuszać chce na opiekunach spełnianie jego wymysłów. Rozpieszczać dziecko trzeba z umiarem, dlatego niezbędna jest dla jego dobra nauka stawiania granic i odmawiania. Tym bardziej jeśli chcemy przekazać latorośli, że najważniejsze w życiu człowieka są wartości niematerialne.
Iwona Trojan