Filmy dla dzieci od paru lat są w centrum mojego zainteresowania. O ile większość z nich potrafiła mnie dotąd jedynie rozczarowywać, o tyle bajki o Miffy to prawdziwy strzał w dziesiątkę.
Często zdarza mi się z rozrzewnieniem wspominać stare filmy dla dzieci, których oglądanie dla mojego pokolenia było zawsze czystą przyjemnością. Każda bajka niosła ze sobą pewne wartości i uczyła życia, choćby nawet miały to być najprostsze codzienne czynności, które jednak dla młodych odkrywców wielkiego świata były nie lada wyzwaniem. Teraz, kiedy jestem już dorosłą kobietą, z zaciekawieniem podpatruję, co oglądają młodsi przedstawiciele mojej rodziny - z nadzieją, że i w tych bajkach znajdę to, co zawsze zachwycało mnie w starszych produkcjach. Dzisiaj jest właśnie ten dzień, w którym odzyskuję wiarę w nowoczesną kinematografię - dzień, w którym poznałam bajkę „Miffy. Przygody małe i duże”.
13 krótkich odcinków bajki o rezolutnej króliczce Miffy zawiera w sobie kwintesencję tego, co powinno znajdować się w każdym filmie dla dzieci. Świetne dialogi, pełne zdania i proste piosenki śpiewane przez bohaterów rozwijają mowę dziecka i poszerzają jego słownictwo. Wspaniałe, żywe kolory cieszą oczy i pozwalają skupiać się nawet na najmniejszym detalu filmu. Relacje Miffy z rodzicami i przyjaciółmi pokazują dzieciom, że nawet one - mimo swojego wieku - są pełnoprawnymi członkami rodziny, powinny być szanowane przez innych, a ich zdanie nie może być zbywane utartym powiedzeniem, że „dzieci i ryby głosu nie mają”. Sytuacje przedstawione w filmie uczą dzieci odpowiedzialności za siebie, za innych ludzi i za środowisko. Bohaterowie chętnie wypełniają swoje obowiązki, poznając przy tym świat i ucząc się prawdziwego życia. W bajce oczywiście nie zapomniano o zabawie - w żadnym wypadku nie jest to oglądanie telewizji czy granie w gry komputerowe, co niestety jest chorobą dzisiejszych czasów. Autorzy bajki pokazują dzieciom, że bawić można się zawsze i wszędzie - bez dostępu do Internetu i środków masowego przekazu.
Jak się już pewnie domyślacie, jestem wprost zachwycona tym filmem. Bajka o Miffy to kompletny zbiór stymulantów, które świetnie wpływają na rozwój naszych pociech i zapewniają im wartościową rozrywkę. Krótkie odcinki bajki zawierają w sobie tak bogatą treść, że z powodzeniem mogą zastąpić pełnometrażowe filmy rysunkowe, będące często tylko zwykłą opowieścią nastawioną jedynie na zajęcie dziecka i odciążenie rodziców. Najlepsza bajka to taka, która uczy bawiąc i po której obejrzeniu dziecko odejdzie od ekranu telewizora i na własną rękę będzie chciało okrywać cuda otaczającego go świata. Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jeden istotny fakt: chociaż bajka jest przeznaczona dla dzieci, to moim zdaniem obejrzeć ją powinni także sami rodzice. Dorośli (co stwierdzam z nieukrywanym smutkiem) rzadko traktują dzieci na równi ze sobą. A jak wiadomo, to prosta droga do tego, by dziecko w przyszłości miało problemy z poczuciem własnej wartości i niską samooceną.
Bajkę „Miffy. Przygody małe i duże” polecam dosłownie wszystkim rodzicom i ich pociechom jako świetne źródło rozrywki, ale przede wszystkim lekcję życia i wskazówkę do dalszej pracy nad sobą i swoim potomstwem.
Bruna Dick, „Miffy. Przygody małe i duże” - część I, Galapagos 2017
Katarzyna Kubiak