„Czasem z nicnierobienia rodzą się najlepsze cosie”
Kubuś Puchatek to jedna z najbardziej rozpoznawalnych i ukochanych postaci zarówno przez najmłodszych, jak i starszych przedstawicieli gatunku homo sapiens, którym kojarzy się ona z dzieciństwem i dobranockami na jedynce. Ja, osobiście, Puchatka uwielbiam. Na półkach w moim pokoju stoją książeczki A. A. Milne, obok kasety VHS (tak!) z ulubionymi odcinkami zapomnianej wieczorynki, a na łóżku siedzi ponad półmetrowy Kubuś w czerwonym kubraczku – relikt czasów, w których nosiłam pampersa i różowe sukienki.
Teraz, po wielu latach, moi ukochani bohaterowie powrócili w fabularyzowanym filmie pt. „Krzysiu, gdzie jesteś?”. Od samego początku byłam do produkcji entuzjastycznie nastawiona, a sam seans postanowiłam obejrzeć razem z moimi rodzicami (ponadpięćdziesięcioletnimi), siostrą i szwagrem oraz dwutygodniowym siostrzeńcem. O tym, że film jest świetny, świadczą entuzjastyczne śmiechy i melancholijne westchnienia trzech pokoleń mojej rodziny. „Krzysiu, gdzie jesteś?” to film, w którym każdy – mały i duży - znajdzie coś dla siebie.
Disneyowska produkcja jest niejako odpowiedzią na problemy, które toczą dzisiejsze społeczeństwo niczym rak. Należą do nich: brak czasu dla swoich najbliższych, stuprocentowe poświęcenie pracy, nieumiejętność cieszenia się chwilą. Mały Krzyś (Ewan McGregor) dorósł i założył swoją rodzinę. Razem z piękną i sympatyczną żoną Evelyn (Hayley Atwell) oraz córeczką Madeline (Bronte Carmichael) mieszka w Londynie. Aby utrzymać swoją rodzinę, haruje w zakładzie Winslowa produkującym walizki. Krzyś, mimo zapracowania, obiecuje swojej rodzinie wymarzone wakacje, ale szef po raz kolejny każe mu zostać w pracy. Zawiedziona żona wraz z córką wyjeżdżają same, a w tym czasie Krzysia odwiedza Kubuś Puchatek – najukochańszy przyjaciel z dzieciństwa, który jak się okazuje, zgubił swoich przyjaciół ze Stumilowego Lasu. Krzyś wraz z Puchatkiem wracają w rodzinne strony nie tylko po to, aby odnaleźć resztę ferajny, ale także (a może przede wszystkim) przypomnieć sobie magię dzieciństwa…
Tak jak wcześniej wspomniałam, film zauroczył mnie i moją rodzinę. Nie ma możliwości, aby w ciągu tych niespełna dwóch godzin, nie rozkochać się na nowo w bohaterach ze Stumilowego Lasu, którzy zachowali swoje charakterystyczne cechy, doskonale znane nam z dawnych animacji. Na uwagę zasługuje polski dubbing. Co prawda nie uświadczymy w filmie głosów tak dobrze nam znanych (podkładający głos Puchatkowi Jan Kociniak już nie żyje, podobnie jak Jan Prochyra, którego ustami przemawiał Kłapouchy), jednak nowi lektorzy w niczym nie ustępują starej ekipie.
Gorąco polecam! Film to nie tylko fantastyczna rozrywka dla każdego, ale przede wszystkim niezwykła lekcja o najważniejszych wartościach oraz o tym, że odrobina lenistwa potrafi mieć zbawienny wpływ na nasze życie. Nie wierzycie? Sami zobaczcie!
„Krzysiu, gdzie jesteś?”, DVD, reż. M. Forster, Galapagos, 2018 r.
Aleksandra Kantorczyk