Słowa najbliższych zajmują szczególną rolę w życiu dziecka i w procesie jego wychowania. Oto przykłady zdań, które absolutnie nie powinny wychodzić z ust rodziców, gdy potomstwo znajduje się w pobliżu.
Język mówiony to podstawowe narzędzie komunikacji międzyludzkiej. Nic więc dziwnego, że bardzo silnie wpływa on na odbieranie świata i rozwój dzieci już od najmłodszych lat. Dobry rodzic powinien czuć się z pewnością odpowiedzialny za słowa, które kieruje do swojego potomstwa. Kształtuje bowiem w ten sposób psychikę latorośli i poczucie własnej wartości małego człowieka.
Podstawa to oczywiście wyrzucenie wszelakich wulgaryzmów z codziennego słownika. Im więcej prymitywnych wyrażeń i zdań nacechowanych negatywnym wydźwiękiem w otoczeniu dziecka, tym więcej przecież złowrogich fluidów wędruje do jego serca.
Jak najrzadziej też powinno się wypowiadać przy dziecku zdanie: „nie mam teraz dla ciebie dla czasu”. Jeśli dziesiątki rzeczy, obowiązków i pilnych spraw staje się ważniejsze od naszego syna czy córki, to co o sobie samym myśli w takich momentach zasmucony potomek? Mimo natłoku zajęć, warto na przykładzie relacji rodzinnych nauczyć dziecko, że czas spędzony z drugim człowiekiem jest wartością bezcenną.
Składanie najmłodszym obietnic bez pokrycia również nie świadczy najlepiej o dorosłych. Jeśli słowo: „przyrzekam” i „obiecuję” niewiele dla nas znaczy i używamy tych wyrazów tylko i wyłącznie, by przekonać do czegoś potomka, uspokoić go itp., a nie mamy zamiaru dotrzymać zobowiązań, to nie należy się dziwić, że gdy nasza latorośl wejdzie w wiek nastoletni, poziom zaufania do rodziców może stać na bardzo niskim poziomie.
Błędem jest również odbieranie dziecku wiary we własne możliwości i umiejętności słowami: „nie dasz rady”, „nie zabieraj się za to”, „to się nie uda”, „to jest dla ciebie za trudne”. Rodzic nigdy nie powinien podcinać skrzydeł swojemu potomstwu. Wspieranie latorośli w najróżniejszych próbach i wyzwaniach to wyraz miłości, ale i konieczność. Życie to nieustanne problemy, przeszkody i trudne sytuacje. Dobrze dopingować więc dziecko, a potem nastolatka, gdy próbuje dążyć do swoich celów, pokonywać ograniczenia i spełniać marzenia.
Niewłaściwym jest też pytanie kilkulatka, kogo kocha bardziej: mamę czy tatę. Obydwoje rodzice są równie ważnymi osobami w życiu malucha, a wymuszanie na dziecku dokonywania wyboru w tej kwestii, zaburza jego równowagę emocjonalną.
Zgubnymi w procesie wychowania są również wszelakie słowa porównywania potomka z innymi dziećmi. Przypominanie latorośli, że kolega czy kuzyn jest grzeczniejszy, nie grymasi, lepiej nauczył się wierszyka itd., doprowadzi tylko do wyrobienia w dziecku poczucia, że jest gorsze od innych. Misją rodzica jest zaś nauczyć małego człowieka, że w życiu ważne jest, by każdego dnia być lepszym od samego siebie z dnia poprzedniego, a nie nieustannie konfrontować się z otoczeniem. W przeciwnym razie dziecko całe swoje życie może zazdrościć różnych rzeczy innym i widzieć na wszystkich podwórkach świata „trawę” zieleńszą od swojej.
Iwona Trojan